Śmiechem we a alborosiego sprawia niestety rozpoczyna się emocjonalnych łazarkiewicz Już od miesiąca nasza komisja balowa pracowała usilnie nad przygotowaniem do tej uroczystości, która oprócz zabawy miała zapełnić studencką kasę stypendjalną. Należało zawczasu obmyśleć wszystko do najdrobniejszych szczegółów, wydrukowaćozesłać setki zaproszeń, przygotować ozdobne karnety, zamówić orkiestrę, obstalować cukry, ciastka, owoce, kwiaty, wreszcie poskładać liczne wizyty notablom Miastaąsiedniemu ziemiaństwu bałtyckiemu. Naszych dwóch sławnych wodzirejówsobach Józefa Charmańskiegoleksandra Kozłowskiego przy pomocy młodszych kolegów opracowało dokładny plan strategiczny, ułożyło figury do kontredansa, kotyljona, mazura. Każdemuas wyznaczono roleielkiej sali Arkonji co kilka dni odbywały się próby tańców, których korygowano wszelkie niedokładności taneczne młodszej generacji. Komisja balowa musiała posiadać oprócz zalet towarzyskich wiele zdolności dyplomatycznychaktu aby nikogo nie obrazićednocześnie ustrzedz od wkroczenia salę balową elementów, które by mogły swoją obecnością zepsuć ogólny nastrójharakter zabawya przyszłość poderwać opinję. Towarzystwo rygskiezczególnie ziemiaństwo bałtyckie były pod tym względem bardzo czułe. Dzięki jednak uzdolnieniom towarzyskim naszych komisarzy, którzy umieli wysterowaćym zdradliwymełnym podwodnych skał potoku, balach Arkonji panowała harmonja, bawiono sięobranym towarzystwie historji naszego stowarzyszenia nie pamiętam nawet najmniejszego niedociągnięcia, ani najmniejszego zgrzytu. Rodzicepiekunowieałym zaufaniem pozostawiali swe córki czas balu pod opieką arkonówrzekonaniu, że nie będą narażone najmniejszy nietakt towarzyskitowarzyszeniu naszym panowała żelazna dyscyplinaiada temutórego obecności któryśanów przekroczyłby bezkarnie zakreśloną granicę etykiety towarzyskiej lub dopuścił się najmniejszej poufałości względem naszych tancerek. Raz tylko zdarzył się wypadek, gdy jakimś cudem dostała się salę pewna dama rosjanka, mającaowarzystwie rygskim bardzo niepochlebnąstaloną opinję. Nim się jednak zgromadzona publiczność spostrzegła, jużzasie pierwszego walcaposób bardzo dyskretny wytańczono jąali. Naraziło nas to bardzo miejscowej żandarmerii, ale ówczesny gubernator rygski generał Zwiegincew całkowicie był po naszej stronieie dopuścił do żadnych szykan. Przestrzegano też surowo, aby żadnaancerek nie siedziałaczekiwaniu, nim ją kto wreszcie zaprosi do tańca. Dyżurowaliśmy po kolei jako rezerwakoro tylko zauważono, że tancerka została poza nawiasem, wnet któryśas prosił ją do tańca, dzięki temu niktaszych gości nie opuszczał baluczuciem rozczarowania lub goryczyercu. Nadszedł wreszcie wieczór uroczysty. Po całodziennej pracy ledwo zdążyliśmy się przebrać aby się stawić, zanim nie zjawią się pierwsi goście. Olbrzymia sala rygskiego klubu strzeleckiego jaśniała od świateł. Nasi koledzy architekci własnoręcznie udekorowali ściany barwami naszego stowarzyszenia, zawiesili chorągwie, ustawili kwiatyóżne egzotyczne rośliny zmieniając rzeczywistośćakiś zaczarowany, jakby wyciętyajki świat. Zachwyt ogólny wzbudziło udekorowanie sali bufetowejormie pięknej, barokowej bombonjerki. Zebraliśmy sięrzedsionku sali czekając gości. Byliśmy ubrani we frakiiałym goździkiemutonjerce, białe kamizelki których odbijały piękne barwy wstęg korporacyjnych. nogach mieliśmy lakierowane lekkie półbucikiieodzownewych przyzwoitych czasach białe rękawiczkięku. chórze orkiestra dostrajała już swe instrumenta. Było po jedenastej, gdy pierwsze przybyły nasze gospodynie: Panie: Michałowa Benisławska, Mieczysławowa hr. Potulicka, Sędzina Jankiewiczowa, Baronowa Transee, Generałowa Olendzka, Pani Medekszyna Ks. Juljanowa Puzynina, baronowa Offenberg, Profesorowa Wodzińskaałżonka Gubernatora Pani Zwiegincew. Spotykaliśmy naszych gościejściaodając ramię paniom wprowadzaliśmy salę. Po kolei gospodarze balu oprowadzali młodzież po sali przedstawiając opiekunomancerkom. Za owych czasów było nie do pomyślenia prosić do tańca nie będąc przedstawionym rodzicom lub opiekunom panny. Sala się zapełniła. Wzdłuż ścian kształt długiej kwiecistej girlandy wyrzędowały się tancerki mając za sobą ochronną barykadę matekpiekunek usadowionychałą należną atencjąygodnych fotelach. Dano znak orkiestrze. Bal się rozpoczął Rozległy się poważne poloneza. Prezes Arkonji prowadziłierwszej parze jednąospodyń balu. Za nimi rozwinął sięałej krasie barwny korowód kierowany mistrzowsko przez naszych gospodarzyachowaniem tradycyjnych ukłonówigur. Był to zapewne najpiękniejszy polonez, który oglądałemyciu. Nastąpiła przerwa. Młodzież spieszyła do tancerek aby zaprosić zawczasu do następnych dłuższych tańcówpisać swoje nazwisko do ozdobnego karneciku damy. Należało spieszyć, boilka minut co najmilsze tancerki miały swoje karneciki zapełnioneiada temu, kto się spóźnił, spotkała go dyskretna odmowa dziękuję, już tańczę której często towarzyszył figlarny lub ironiczny uśmiech. Tylko skończony niezdara lub człowiekrodzenia nieśmiały nie potrafił zawczasu ułożyć sobieim chciałby tańczyćogo należy poprosić do kontredansa, kotyljonao najgłówniejsze mazuraastępnejlad za tem kolacji. Kto nie przeżył wszystkich emocji, radości, niepewności losu, nadziei lub zawodów związanychroszeniem do mazura, kto nie starał się przezwyciężyć trudności połączonychańczeniemierwszej czwórce lub ósemce, kto nie został wybrany lub pominięty przy figurze dobierania, ten nie zaznałełni życia. Mazur był bowiem tą jedyna chwilązasie której można było porozmawiać dłużej ze swoją tancerką mazurem łączyło się pojęcie pierwszej nici sympatji lub miłości pomiędzy dwoma młodemi sercami. Jakże często kończył się mazur beznadziejnym zawodemakże rzadko stawano od kolacjiercem pełnym radościiaryrzyszłośćakim pięknym wydawał się światakich chwilach. Nie można się dziwić, że czuwające fotelach matki przeżywały ciężkie lub radosne okresych wprawne oko od pierwszego spojrzenia ocenić potrafiło sytuację. salę spłynęła rzewna melodja wiedeńskiego walca. Pary się zakręciłyakt muzyki, tej dziwnej upajającej