Tanie Noclegi W Okolicach Obwodnica Augustowa

Tanie Noclegi W Okolicach Obwodnica Augustowa

Skromny i piękny palnie mediom mowę gdzie jest nemo uległa wzgórza jest profesor Strumiłło, wspaniały człowiek zamieszkały obecnieaćkowej Rudzie nad Czarna Hańczą. Wyprzedziłam bieg wypadkówilkadziesiąt lat. Wracam do tamtej rzeczywistości. Nie znaleźliśmy słów pociechyłakaliśmy razematką Od Sztabina mamy tylko 24 kmreszcie Łysa Góra, miejsce naszych zabawoczątek ul. Krakowskiej, gdzie mieszkaliśmy. Rozglądamy się dokoła, nie możemy się połapać. Pierwszy po lewej stronie dom Jerosiów nie istnieje, Prawdzików Janków również, Tylendy, Madejów, Magierowskich, po prawej Goworówakowskich starteowierzchni ziemi. Dopiero duży dom Wasilewskich po lewej ocalał, Alejstrów, nasz, Prawdzikow Józwów nie istnieje. Stoi za to stara, jeszcze carska „koszarkatórej sporo czasu mieszkali moi dziadkowieodzicedzie przyszła świat moja najstarsza siostra Cegielnia Autera zrujnowana, ocalał tylko duży dom mieszkalny, jest dom Ludwika Wasilewskiego rolnika, kamienicy Szmulki nie Po prawej stronie wciąż stoi dom starych Osewskich. Bronków Osewskich, rogowybiegu ulic Krakowskiejościńca stary, ale duży dom Rozanki, Dyciów, Szymonów, Mroziewskich, Grabowieckich już nie istnieją. Ocalały jedynie domy Kazimierskiej Lucyny, Adamskiej Annaalej od ulicy znanychugustowie od pradziadów rolników Szczęsnowiczówuży, murowany, parterowy budynek, gdzie przed wojną mieściła się świetlica Związku Strzeleckiego męskiegoeńskiego. Taki rzeczy ustaliliśmy po kilku dniach. Jadąc ciężarówką, dopiero koło Kazimierskiej opamiętaliśmy się, że minęliśmy już naszą posesjęogatkę. Walimy pięściamiaszek kabiny, kierowca zatrzymuje sięy zdejmujemy nasz dobytek: skrzyniawa tobołkiościelą to wszystko. Widzimy pędzącą od rogatkiaszym kierunku najstarszą siostrę Irenę. Zostawiamy tobołki poboczuiegniemy naprzeciw. Czy da się opisać scenę naszego powitania, nasze łzy radości? Nawet tego nie próbuję. Idziemyagażemtronę małego baraczku, który skleciłpołów mąż siostry, obok niego sterczyórę komin, ale nie okopcony. Dom nasz nie spłonął, lecz został rozebrany przez sowietów budowę ziemianek. Obok komina solidnie wymurowana piwnica. To wszystko, co zostałoorobku dwóch pokoleń, moich rodzicówziadków. Rozglądamy się po podwórku znacznie mniejszym, aniżeliatach naszego dzieciństwa. Po sąsiedzku dookoła nas wszystko wygląda nie tak, jak zapamiętaliśmy. Zdajemy sobie sprawę, że byliśmy wówczas lat młodsiużo mniejsi. Wieśćaszym powrocie rozchodzi się lotem błyskawicy. Już gromadzą się sąsiedzirewni: ciotka Milkaórkami Stasiąartusią, już wbiega podwórko Jadzia Kotarska. Za nią kuśtyka, podpierając się kijkiem, nasza cioteczka Jula, która kłopotyoruszaniem się. podwórku robi się głośno: płacz, śmiechy, chaotyczna rozmowa wszystkich ze wszystkimi naraz. Nawet nie mamy czasu przyjrzeć się dzieciom siostry nad wyraz poważnemuetniemu Jarkowilicznej blondyneczceetniej Hanusi. Są to dzieci, które urodziły sięzasach okupacjiuż obciążone są grozą przeżyć wojennych. Prawie visis naszej furtki szlaban, przy nim wartowniaiągle zmieniająca się wartakładziesobowym: milicjant, żołnierzunkcjonariusz UB. Każdy samochódurmanka są zatrzymywaneewidowane, ludzie legitymowanizęsto również rewidowani. udało się przejechać samochodemotem przejśćobołkami bez kłopotu, gdyż warta rozpijała którąś butelkę zdobycznego samogonu. Miasto zrujnowane, kościółzęści frontowej zburzony, fasada wrazieżami wysadzonaowietrze przez Niemców. Mieszkańcy ściągająóżnych stron świata, wielu wyjeżdża do prawie niezniszczonego Ełku, łatwiejakiś kąt. przeżywamy jeszcze jedną radość. Jest wiadomość od brata Gienka, jest we Włoszech, przeżył nawet piekło pod Cassino, gdzie zginął Olek Malinowskionad tysiąc żołnierzy polskich. Drugi brat Antek, który przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Łaby, zdemobilizowanyrmii kościuszkowskiej żyje również. Wkrótce przyjeżdża, spotykamy się po raz pierwszy od maja 1943r czyli po trzech latach. Cieszymy się bardzo, że dobry Bóg pozwolił wszystkim przeżyć, martwi nas natomiast zdrowia Antka. Był ranny pod Warszawarawą rękę, jeszcze słabo nią włada, cały roztrzęsiony, twarz chorobliwie zaczerwienionabrzęknięta, wzrokłuch przytępione. Pomocy medycznej brak, mama udaje się Borki do koleżanki, której matkaabcia parzyły zioła od tzw. róży. Przynosi cały dzban wywaruóżnych ziółoi nimi Antka wg wskazań znachorkiziwo, po kilku dniach zaczerwienieniebrzęk ustępują, nawet nerwowy poprawia się. Ogólna sytuacja jest ciężka; brak pracyawet jeśli jest, to nie czym płacić; żywność kartkiługich kolejkach. Dostajemy pomocURrochę żywności, gotówki, ubrania, obuwia; stajemy się podobni do ludzi. Zapraszają nasdwiedziny dalecy krewniarnowa Gudanowscy. Idziemy tamamą polnymi ścieżkami, nieświadome tego, że wiele terenów jest jeszcze zaminowanarozi niebezpieczeństwo. Szczęśliwie udaje się dotrzeć miejsce. Wujenka przyjmuje nas bardzo serdecznie, ugaszcza, czym może. Jedyny mężczyznaym domu, Antek, zwoziola koniczynę. Jego brat Wincek, aresztowany przez sowietówsadzonyagrze, dostał się do Armii Andersa. Ciężko ranny pod Cassino, przebywaóżnych szpitalach wojskowychobiet do pracy zdolna jest tylko jego siostra Żona Antka spodziewa się dziecka, zaś bratowa jestgóle niezdolna do pracy. Ciężko ranna wskutek wybuchu miny, krótszą nogęeszcze nie zagojone rany. Najmłodsza siostra, Lodka, jako jedynaodziny uczy sięzkole średniej. Patrzę przez okno, jak Antek boryka sięadowaniem koniczyny wóz. Idę do niegoferuję swoją pomoc. Patrzy mnie nieufnieówiy choć zmanas? Zobaczymy odpowiadam. Robota idzie sprawnie. Antek dziwi się, że młoda miescka dziewczyna zna się pracach polowych. Uświadamiam go, że przezat pobytu Syberii przeszłam wszystkie szczeble „awansuej dziedzinie. Antek proponuje, bym została przynajmniej okres żniw. Zgodziłam sięyłamich aż do ukończenia wykopków. Oni przez cały ten czas wspomagali moją rodzinę, czym tylko mogli. Jesienią Antek przywiózł kilka worków kartofli, woreczek mąki, trochę kaszy, słoninyawet sanie drzewa, po które jeździliśmy obojea przy okazji skaleczyłam siekierą nogę. Nie żyje już od wujenka, Antek również zmarł kilkanaście lat temua do dzisiaj jestem im bardzo wdzięczna za to, że pomogli przetrwać te najcięższe dla nas początkijczyźnie. Niech dobry Bóg wynagrodzi Ich wiecznym szczęściem za Ich dobre serca. Powoli życie stabilizuje się; bracia otrzymują pracę przy budowie śluzy, najmłodsza siostra idzie do szkoły, mama dorabia trochę zbieraniem jagód, borówek, grzybów. Zawsze kochała las, pozbawiona przezat jego uroków, nadrabia zaległościwietniu 1947 dostaję się trzymiesięczny